Fot. Pixabay/Content License/Sidhick

Na piękną wiosnę w gospodarce jeszcze poczekamy. Teraz cieszymy się ze słabszych spadków

Wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu urósł w październiku drugi miesiąc z rzędu - wynika z danych S&P Global Market Research. Jednak zarówno w Polsce jak i w Niemczech pozytywne sygnały są dość niemrawe i nie jest to zapowiedź pięknej wiosny, ale co najwyżej roztopów.

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

W październiku odczyt PMI dla sektora wytwórczego w Polsce wyniósł 44,5 pkt. poprawiając się z wrześniowego poziomu 43,9 pkt. To pierwszy raz od początku 2023 r., gdy indeks wzrósł w następujących po sobie miesiącach. Jednocześnie osiągnął najwyższy poziom od czterech miesięcy.

Jeśli jest to jakieś światełko w tunelu, to nadal dość dalekie i świecące niezbyt mocno.

Październikowy odczyt jest bowiem nadal sporo poniżej neutralnego poziomu 50 pkt. i ledwie powyżej 44 pkt. oznaczających kurczenie się gospodarki. To także nadal pułap poniżej średniej dla trwającego już 18-miesięcy spowolnienia, która wynosi 44,9 pkt.

Oznacza to ni mniej ni więcej, że polski przemysł nie rośnie, ale spadki są wolniejsze niż w poprzednich miesiącach.

W październiku wszystkie pięć subindeksów składających się na wskaźnik PMI odnotowało negatywne odczyty. Widać jednak pewne wyhamowanie tempa spadku zwłaszcza w kategorii nowych zamówień. Było ono najsłabsze od czterech miesięcy. Jednak nadal popyt na polskie towary zarówno na krajowym jak i europejskim rynku nie może się odbudować. Analitycy z S&P Global podkreślają, że „liczba nowych zamówień eksportowych spadła dwudziesty miesiąc z rzędu, ale tempo tego spadku było najwolniejsze od maja”. To istotna informacja dla polskich przewoźników i logistyków oni bowiem organizować i realizować będą w przeważającej większości wysyłkę za granicę towarów produkowanych w Polsce.

O słabości popytu świadczy też fakt, iż po raz pierwszy od sześciu miesięcy uległy zwiększeniu zapasy produktów gotowych. W ostatnich miesiącach ulegały one uszczupleniu, gdyż duża ich ilość nagromadzona w trakcie pandemii była sprzedawana na bieżąco. Fakt, iż zapasy wzrosły oznacza, iż nie zostały one zredukowane, a co więcej – część bieżącej produkcji (i tak niskiej) nie znalazła nabywców.

O ile w październiku widać jakieś pozytywne sygnały w nowych zamówieniach, to produkcja bieżąca zanotowała najszybszy spadek od listopada 2022 r. Jednak i tu pojawia się promień nadziei. Mianowicie, prognozy dotyczące produkcji na najbliższe 12 miesięcy są najwyższe od 2022 r. (choć niskie historycznie).

Pozytywnym sygnałem jest także dalsza poprawa kondycji łańcuchów dostaw wynikająca jednak z niedużego popytu na środki produkcji. Z tej samej przyczyny spadły także ceny zakupu tych środków, co z kolei przełożyło się na niższe ceny artykułów gotowych. Zarówno środki produkcji jak i wyroby gotowe taniały siódmy miesiąc z rzędu.

Odbicie na horyzoncie?

Dość podobnie wygląda sytuacja w Niemczech. W minionym miesiącu indeks PMI dla sektora produkcyjnego wyniósł tam 40,8 pkt. To wyraźna poprawa w stosunku do 39,6 pkt. we wrześniu. Był to także trzeci miesiąc wzrostowy z rzędu. To jednak nadal są odczyty wyraźnie poniżej nie tyle 50 pkt., co nawet poziomu stagnacji gospodarczej.

Zarówno bieżąca produkcja jak i nowe zamówienia wyraźnie spadały, choć w obu przypadkach nieco wolniej i z najmniejszą dynamiką od czerwca.

Spadały też zapasy magazynowe, głównie one a nie produkcja pokrywają obecnie mizerny popyt.

Mały popyt, słaba liczby nowych zamówień i niska aktywność produkcyjna przedsiębiorstw sprawiły, iż kolejny miesiąc z rzędu następowała redukcja zatrudnienia w niemieckich firmach. Jej tempo było jednak najszybsze od grudnia 2020 r. (!).

Dr Cyrus de la Rubia, główny ekonomista Hamburg Commercial Bank komentuje, iż gospodarka niemiecka nadal znajduje się w dołku.

„Ale są sygnały wskazujące na możliwe odbicie w pierwszej połowie przyszłego roku” – twierdzi ekspert.

Wskazuje głównie na zwalniające spadki produkcji i nowych zamówień. Nie jest też przesadnie zaniepokojony spadkiem zatrudnienia twierdząc, iż w porównaniu do poprzednich kryzysów jest on znikomy, a ponadto niedobór pracowników sprawia, iż firmy raczej będą starały się utrzymać siłę roboczą będącą w ich dyspozycji.

Podobnie jak w Polsce, u naszych sąsiadów nad Renem i Łabą zaobserwowano spadek czasu dostaw oraz obniżkę cen zarówno środków produkcji jak i produktów gotowych.

De la Rubia twierdzi jednak, iż jeśli ceny ropy pozostaną na wyższym poziomie lub będą rosły w wyniku przedłużającego się konfliktu na Bliskim Wschodzie, to producenci mogą znów zacząć żądać więcej za swoje produkty.

O ile jednak w naszym kraju miniony miesiąc cechował się najwyższym od roku poziomem optymizmu na najbliższe 12 miesięcy, o tyle w Niemczech jedynie nieco wzrosły one z odczytu wrześniowego, który był najniższym w 10 poprzedzających miesiącach.

Nieznaczny wzrost indeksu PMI w Niemczech idzie w parze ze wzrostem wskaźnika koniunktury Ifo. Ten w październiku wzrósł do 86,9 pkt z 85,8 pkt.we wrześniu. Poprawiła się także ocena bieżącej sytuacji, a także oczekiwań co do najbliższych 12 miesięcy.

Klimat biznesowy w sektorze przemysłowym poprawił się już drugi miesiąc z rzędu, choć znajduje się na dość niskim historycznie poziomie. Łyżką dziegciu w beczce miodu jest natomiast fakt, iż pogorszył się klimat w sektorze handlowym, który powiązany jest z wytwórczym.

PKB na minusie

Trudno by nastroje wśród niemieckich przedsiębiorców były entuzjastyczne wobec danych spływających z tamtejszego urzędu statystycznego. W III kwartale niemiecki PKB skurczył się o 0,1 proc. w porównaniu do poprzedniego kwartału. Rok do roku zaś spadł o 0,8 proc. Są to wstępne dane, które mogą ulec poprawie, ale widać iż niemiecka gospodarka praktycznie stoi w miejscu. Te lepsze niż miesiąc wcześniej odczyty indeksów dają jednak nadzieję, iż w najbliższych miesiącach zacznie się ona choć powolutku toczyć.

Co dla polskiej gospodarki, dla której Niemcy są największym partnerem handlowym, jest sprawą kluczową. Podobnie zresztą jak i dla sektora TSL.

Unijna gospodarcza zima

Niemrawe sygnały z Niemiec i tak wyglądają całkiem przyzwoicie przy wynikach ze strefy euro. Indeks PMI dla eurozony spadł w październiku do 43,1 pkt. – o 0,3 pkt. w stosunku do września.

Wzrosty miesiąc do miesiąca zanotowano tylko w Grecji, Irlandii i Niderlandach. Nota bene Grecja jest jedynym krajem z wynikiem powyżej 50 pkt. – cóż za odwrócenie ról…

Martwią zwłaszcza słabe wyniki największych gospodarek strefy euro. Hiszpania zanotowała najsłabszy odczyt od 12 miesięcy (45,1 pkt.), Włosi od 3 miesięcy (44,9 pkt.), a indeks dla Francji na poziomie 42,8 pkt. był…najgorszy od 41 miesięcy (!). A zarówno Włochy jak i Francja także należą do istotnych partnerów handlowych Polski i kierunków często obsługiwanych przez polskich przewoźników.

Tagi