Fot. Zheijang Seaport Group
Kolejny cios w łańcuchy dostaw. Na tapetę wraca kwestia bezpieczeństwa
Trzeci największy port świata był zamknięty przez 3 dni z powodu eksplozji na jednym ze statków. Może mieć to implikacje dla łańcuchów dostaw na całym świecie. Powraca też debata o kwestii bezpieczeństwa.
W ubiegły piątek na statku „YM Mobility” należącym do armatora Yang Ming doszło do eksplozji. W jej wyniku doszło do uszkodzenia statku, który został na 3 miesiące wyłączony z operacji.
Przyczyna eksplozji nie została jeszcze ustalona. Według deklaracji załadowcy, feralny kontener był terminalem chłodniczym używanym w zastępstwie zwykłego kontenera, który nie wymagał podłączenia do sieci elektrycznej. Według chińskiej państwowej telewizji CCTV, w kontenerze przewożone były baterie litowe oraz parabeny.
W efekcie eksplozji na 60 godzin został zamknięty sam terminal Beilun Phase III Terminal w porcie Ningbo. Otwarto go dopiero we wtorek w nocy.
Chiński port Ningbo-Zhoushan jest trzecią największą przystanią na świecie – po portach w Szanghaju i Singapurze. Przeładowywane jest tam ok. 100 tys. TEU (kontenerów 20-stopowych) dziennie. W 2022 r. przeładowano tam ponad 33 mln TEU.
Echo słyszalne globalnie
Implikacje kilkudniowego zamknięcia mogą być jednak długofalowe i odczuwalne daleko poza Chinami.
– Zakłócenia w porcie Ningbo, w połączeniu z już istniejącymi zatorami w największych azjatyckich portach, doprowadzi do pogorszenia terminowości w transporcie oceanicznym i dalszych opóźnień w dostępności kontenerów w kolejnych tygodniach – powiedział Christian Roeloffs, CEO i współzałożyciel Container xChange, online’owej giełdy kontenerów.
Dodał, iż firmy muszą przygotować się na dłuższy czas oczekiwania w portach, a także ograniczoną podaż kontenerów, zwłaszcza tych do transportu niebezpiecznych towarów.
Jak pisze Worldwide Logistics Group (WLG), przed eksplozją trzeba było czekać w chińskim porcie do 9 dni. Kilkudniowe zamknięcie terminala w Ningbo dorzuci zapewne kilka dni do tej statystyki. Wpłynie także na sytuację w innych portach azjatyckich. Wiele przystani także boryka się z zatorami i opóźnieniami spowodowanymi sytuacją na Morzu Czerwonym czy regularnie nawiedzającymi region tajfunami. A wszystko to w okresie zwiększonego popytu ze strony rynków europejskiego i północnoamerykańkiego.
– Opóźnienia dotkną inne porty regionu jak Szanghaj, Xiaman, Hongkong, Singapur oraz Klang – twierdzi Willy Fong, szef regionu Azji i Pacyfiku w WLG.
Nie wszyscy jednak są przekonani, że incydent w porcie Ningbo będzie miał aż tak daleko idące konsekwencje.
– To owszem istotny hub dla transportu kontenerów i incydent ten wzbudza głęboki niepokój z punktu widzenia bezpieczeństwa, ale jest mało prawdopodobne, by miał istotny wpływ na rynek – twierdzi Peter Sand, główny analityk firmy konsultingowo-analitycznej Xeneta.
Cenowy rollercoaster
Niemniej jednak istnieje duże prawdopodobieństwo wzrostu kosztów i stawek, które w ostatnich tygodniach wykazywały tendencję spadkową po dramatycznym wzroście w okresie maj-czerwiec, o czym już pisaliśmy. Globalny indeks WCI firmy Drewry wyniósł 8 sierpnia 5 551 dolarów – o 3 proc. mniej w stosunku do poprzedniego tygodnia. Jeszcze 18 lipca indeks był na poziomie 5 937 dolarów. Indeks na trasie z Szanghaju do Rotterdamu osiągnął poziom 7 929 dolarów – także o 3 proc. mniej tygodniowo i poniżej 8 267 dolarów z połowy lipca. Warto przypomnieć, iż jeszcze w połowie maja z Szanghaju do niderlandzkiego portu pływano za niewiele ponad 4 tys. dolarów.
Problem bezpieczeństwa
Zatory i zakłócenia łańcuchów dostaw to jedno. Eksplozja w porcie Ningbo zwróciła uwagę logistycznego świata na problem bezpieczeństwa. Obyło się bez ofiar, ale gdyby do eksplozji doszło na morzu z dala od lądu, konsekwencje mogłyby być dużo bardziej tragiczne. Widać też, jak jedna eksplozja może zakłócić globalne łańcuchy dostaw na kilka dni.
Debata o bezpieczeństwie w logistyce na pewno powróci, zwłaszcza że ledwie kilka dni po incydencie w Ningbo miało miejsce kolejne podobne zdarzenie. W porcie w Kolombo na Sri Lance doszło do eksplozji kontenera, a następnie pożaru na statku „MSC Capetown III” należącym do największego armatora globu MSC.