Skurczenie się rynku przewozów jest bezpośrednią konsekwencją spowolnienia gospodarczego w Europie. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wzrost PKB w Europie wyniósł w 2023 r. ledwie 0,7 proc. Należy dodać, iż ujemnym wzrostem charakteryzowała się największa na Starym Kontynencie gospodarka niemiecka. Kuleje także europejski przemysł (co widać choćby w wynikach indeksu PMI), zaś wysoki poziom inflacji i koszty życia ujemnie wpływają na konsumpcję. To wszystko sprawia, iż wolumeny w transporcie wyraźnie spadły w ub.r.
Spadają też stawki w transporcie, co przy niższych wolumenach daje niższą wartość rynku. Spadek cen jest konsekwencją niższego popytu przy jednoczesnym wzroście podaży środków transportu. Mniejsze zapotrzebowanie na transport oznacza, iż dostępnych jest więcej ciężarówek, co przy dodatkowo rosnącej liczbie rejestracji nowych pojazdów tworzy dużą presję na spadek stawek.
Nieco lepszy 2024 r.
Bieżący rok ma jednak przynieść lekkie odbicie rynkowe. Według prognozy Transport Intelligence, europejski rynek transportu drogowego urośnie realnie o 1,7 proc. do 456,1 mld euro.
Transport krajowy w państwach Europy urosnąć ma skromnie – o 1,1 proc. – do 313,5 mld euro. Dynamiczniej za to mają się rozwijać przewozy międzynarodowe. Tu wzrost ma wynieść 2,9 proc., do 142,6 mld euro.
Poprawa sytuacji w transporcie będzie konsekwencją odbicia w gospodarce europejskiej. Komisja Europejska szacuje, że wzrost PKB w UE wynieść ma 1,3 proc. W strefie euro ekspansja gospodarcza ma wynieść 1,2 proc. w 2024 i 1,6 proc. w 2025 r. Nieznacznie poprawić ma się też sytuacja w Niemczech – po skurczeniu się gospodarki w 2023 r., bieżący rok ma przynieść niewielki, ale jednak, wzrost o 0,9 proc. Wyraźniej mają wzrosnąć eksport (o 3,5 proc.) i import (o 3,4 proc.), co napędzać będzie transport międzynarodowy.
Niemcy są największym rynkiem transportowym w Europie z udziałem ok. 18 proc. pod względem wartości. Kolejnymi rynkami są brytyjski, francuski i hiszpański. Polska, uważana za transportową potęgę, znajduje się poza pierwszą siódemką. Siła naszego sektora wynika bowiem z pozycji polskich przewoźników, nie samego rynku.
Niemniej jednak wszelkie prognozy zakładają, iż w 2024 r. wzrost gospodarczy w Europie będzie raczej skromny i o dynamicznym odbiciu nie ma mowy.
Powrót zmory
Odnosząc się do samego sektora transportowego Transport Intelligence podkreśla, iż w 2024 r. ponownie zacznie być odczuwalny niedobór kierowców wraz z lekkim powrotem popytu. Brak truckerów w 2023 r. był znacznie mniej zauważalny, ze względu na niskie zapotrzebowanie na usługi transportowe.
Eksperci oczekują także wzrostu stawek w transporcie w Europie w następstwie podniesienia opłat drogowych w Niemczech. Jako że jest to kraj kluczowy dla europejskiego transportu, jako cel przewozów lub kraj tranzytowy, podwyżka opłat wpłynie na kondycję przewoźników i operatorów logistycznych w większości krajów europejskich. Dla wielu z nich nieunikniona będzie podwyżka cen usług, by utrzymać się na rynku przy rosnących kosztach.
Ostrożne prognozy
W kolejnych latach do 2027 r. wzrost rynku przewozowego ma być bardziej dynamiczny niż w okresie 2023-24, niemniej jednak trudno tu mówić o boomie. Analitycy z Transport Intelligence szacują, iż średnioroczny wzrost w latach 2023-27 wynieść ma 1,7 proc. Na koniec pięciolatki wartość europejskiego rynku transportowego osiągnąć ma poziom 490,85 mld euro.
Podobnie jak w 2024 r., tak i w całym okresie szacunkowym transport międzynarodowy ma rozwijać się szybciej niż krajowy. Przewozy między krajami mają rosnąć średniorocznie o 2,2 proc. i na koniec okresu objętego prognozami mają mieć wartość155,5 mld euro. Transport wewnątrzkrajowy rozwija ma się skromniej, bo w tempie 1,5 proc. średniorocznie, i w 2027 r. ma być wart ok. 335,3 mld euro.