Odsłuchaj ten artykuł
Ważny dzień dla sektora transportu w UE. Głosowanie ws. Pakietu Mobilności i protest w Brukseli
Podczas dzisiejszego posiedzenia Komisji Transportu Parlamentu Europejskiego ważyć się będą losy Pakietu Mobilności. W czasie gdy europosłowie będą głosować nad kształtem przepisów dotyczących m.in. kabotażu i czasu pracy kierowców, w Brukseli, przed budynkiem Parlamentu będą protestować przewoźnicy z Polski, Bułgarii, Litwy, Rumunii i Węgier.
Europosłowie mają przegłosować propozycje dotyczące regulacji ws. delegowania kierowców, czasu prowadzenia pojazdu i czasu odpoczynku oraz kabotażu. Te właśnie kwestie nie zyskały bowiem poparcia na sesji w lipcu 2018 r., gdy po raz pierwszy próbowano ustalić stanowisko Parlamentu Europejskiego w sprawie Pakietu Mobilności. Z pierwszych opinii o propozycjach, które dzisiaj poddane będą głosowaniu, wynika, że są one niekorzystne dla przewoźników z Polski i krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Według związku pracodawców Transport i Logistyka Polska, propozycje europosła-sprawozdawcy Ismaila Ertuga, de facto cofają Unię Europejską w obszarze transportu drogowego o co najmniej 20 lat. Zawężają też możliwość świadczenia usług na jednolitym unijnym rynku do przewozów dwustronnych.
Ministrowie przekonują europosłów
Głos w sprawie Pakietu Mobilności zabrali także przedstawiciele rządów. Rossen Zhelyazkov, bułgarski minister transportu stwierdził kilka dni temu, że kraje Europy Zachodniej i ulokowane centralnie chcą wypchnąć bułgarskie firmy transportowe z rynku. Domagają się bowiem zmian w przepisach unijnych, które według Zhelyazkova zaszkodzą gospodarce jego kraju – podaje portal Euractiv.com.
– Obecnie istnieje podział na kraje centralne Europy i peryferyjne, dlatego nasze żądania są popierane przez takie kraje, jak Finlandia, Litwa, Łotwa, Estonia, Portugalia – powiedział Zhelyazkov.
Także bułgarski premier Bojko Borisow, uważa, że jeśli Pakiet Mobilności zostanie przyjęty bez korekt wymaganych przez kierowców ciężarówek, Bułgaria i inne kraje stracą wiele ze swojego potencjału gospodarczego, ucierpi na tym produkt krajowy brutto, a przewoźnicy będą musieli przenieść swoją działalność gdzie indziej. Dlatego rząd poparł przewoźników i jeszcze w grudniu minister Zhelyazkov poinformował, że rząd przygotował propozycję zmiany Pakietu Mobilności, która zostanie przedstawiona przez bułgarskich europosłów.
Bułgaria będzie m.in. naciskać na odłożenie wdrożenia przepisów związanych z zakazem cotygodniowego odpoczynku w ciężarówkach, dopóki nie zostanie stworzona odpowiednia infrastruktura zapewniająca bezpieczeństwo kierowców i pojazdów.
Drugim istotnym tematem jest dla Bułgarów kwestia powrotów kierowców co cztery tygodnie do ojczystego kraju. Zdaniem ministra propozycja przepisów nakładająca taki obowiązek jest niewłaściwa i niesprawiedliwe, ponieważ naruszają one podstawowe prawo gwarantujące obywatelom Unii prawo wyboru miejsca spędzania wolnego czasu.
Z kolei Andrzej Adamczyk, polski minister infrastruktury spotkał się wczoraj w Parlamencie Europejskim m.in. z europosłami, którzy przygotowywali propozycje odrzuconych w ubiegłym roku przepisów.
„Apelujemy, by Parlament Europejski nie forsował protekcjonistycznych rozwiązań, które szkodą transportowi drogowemu w Polsce i całej Unii Europejskiej” – napisał wczoraj na Twitterze minister.
Dzisiaj w #Bruksela wspólnie z Ministrami ds. Transportu z 🇧🇬🇭🇺🇱🇹 spotykamy się z eurodeputowanym Wimem van de Campem. Apelujemy, aby @Europarl_PL w sprawie #MobilityPackage nie forsował protekcjonistycznych rozwiązań, które szkodą transportowi drogowemu w 🇵🇱 i całej 🇪🇺 pic.twitter.com/zuzUDdHjbj
— Andrzej Adamczyk (@AMAdamczyk) 9 stycznia 2019
Oprócz Adamczyka w spotkaniu tym brali udział ministrowie transportu z Bułgarii, Litwy i Węgier.
Protest w Brukseli. IRU popiera kompromis
Przedstawiciele organizacji branżowych będą demonstrować naprzeciwko budynku Parlamentu Europejskiego. Swój udział zapowiedziały m.in. polskie Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, Linava z Litwy, UNTRR i FORT z Rumunii i bułgarskie AEBTRI.
Natomiast IRU (Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego) wezwała wczoraj europosłów z Komisji Transportu, aby nie tracili z pola widzenia fundamentalnych zasad dla transportu drogowego osób i towarów, kierowców zawodowych, gospodarki i społeczeństwa.
IRU nadal popiera rozwiązania kompromisowe, ale nalega na przestrzeganie czterech głównych zasad, aby zapewnić pomyślne funkcjonowanie rynku wewnętrznego i chronić europejskie miejsca pracy” – czytamy w komunikacie na stronie IRU.
Te cztery zasady to:
Egzekwowalność – zasady muszą być przejrzyste i możliwe do wyegzekwowania przez władze.
Prostota – zasady muszą być proste w przypadku firm transportu drogowego. Mozaika 28 rozwiązań nie jest możliwy do zastosowania dla operatorów transportu i kierowców.
Elastyczność – zasady muszą być wystarczająco elastyczne dla operatorów i kierowców, przy jednoczesnym zagwarantowaniu bezpieczeństwa.
Przepisy szczególne dotyczące transportu pasażerskiego – odrębny charakter działalności autobusowej i autokarowej, świadczonej milionom pasażerów z UE, musi być regulowany za pomocą dostosowanych przepisów dotyczących czasu prowadzenia pojazdu i delegowania.
In tomorrow’s vote in the @EP_Transport, MEPs should focus on simple, enforceable and flexible rules to ensure the successful functioning of the internal market. Rules for passenger transport must be adapted to the reality of this business #MobilityPackage https://t.co/isIqjJSPId pic.twitter.com/GYCn0LruOl
— IRU (@the_IRU) 9 stycznia 2019
IRU przypomina przy tej okazji, że szczególnie ważna jest elastyczność. Przykładowo z badań przeprowadzonych przez stowarzyszenie logistyki transportowej BGL w Niemczech w 2018 r., większość kierowców (51 proc. z 4056 przebadanych) prosi o większą elastyczność w czasie jazdy i odpoczynku. Dlatego jak podkreśla Matthias Maedge, kierujący działaniami IRU w UE, ważne jest zrozumienie zawodu i potrzeb w zakresie mobilności w transporcie transgranicznym i międzynarodowym.
– Kierowca powinien mieć możliwość powrotu do domu w ciągu 4-tygodniowego okresu rozliczeniowego. Umożliwiłoby to również operatorom dostosowanie swojej działalności w taki sposób, by móc odbywać przejazdy w obie strony w na terenie UW do trzech tygodni. Wezwanie do mniejszej elastyczności tylko pogorszy sytuację na europejskich parkingach – komentuje Matthias Maedge.
Dodaje, że choć niektóre z obecnych propozycji dotyczących czasu jazdy i odpoczynku nie spełniają oczekiwań IRU, stanowią dobry punkt wyjścia do negocjacji w Trilogu.
Pakiet Mobilności
– lex specialis, czyli szczegółowe regulacje dot. kierowców zawodowych w UE, a dotyczące delegowania. Ogólne przepisy już powstały, wchodzą w życie w 2020 r. i zawiera je Dyrektywa o delegowaniu. Nie dotyczą jednak truckerów, ponieważ ze względu na specyfikę ich pracy europosłowie pracują obecnie nad zasadami dla transportu.
Prace te przeciągają się i nie wiadomo, czy uda się je zakończyć na początku przyszłego roku. Obecnie znane jest dopiero stanowisko Rady UE w sprawie Pakietu Mobilności. Mocno skrytykowane przez ministra Andrzeja Adamczyka, który określił je mianem „protekcjonistycznego”. Projekt przepisów, za którymi opowiedziała się Rada UE, zakłada m. in.:
– obowiązek posiadania drugiej wersji inteligentnych tachografów,
– ograniczenie systematycznego kabotażu,
– konieczność powrotów kierowców do domu przynajmniej co cztery tygodnie
– oraz zakaz spędzania regularnego tygodniowego odpoczynku w kabinie pojazdu.
Teraz wspólne stanowisko musi wypracować Parlament Europejski, co nie będzie łatwe, głównie z uwagi na niechęć do współpracy niektórych zachodnich posłów.
Na kształt omawianego w PE Pakietu Mobilności składają się trzy sprawozdania, dotyczące:
– kabotażu,
– delegowania,
– odpoczynku kierowców.
Jeśli PE wypracuje wspólne stanowisko, wówczas dopiero, w ramach Trilogu, czyli współpracy z Radą UE i Komisją Europejska, będzie można ustalić ostateczny kształt przepisów.
Fot. Pixabay/Pexels