Fot. President Biden/Twitter

Amerykańska konkurencja dla Nowego Jedwabnego Szlaku. Jak wpłynie to na łańcuchy dostaw?

Podczas szczytu G20 grupa światowych przywódców pod wodzą Stanów Zjednoczonych i Indii ogłosiła alternatywę dla chińskiego Nowego Jedwabnego Szlaku. To dywersyfikacja łańcuchów dostaw i niekoniecznie dobra wiadomość dla naszego kraju, któremu ucieka perspektywa miliardowych zysków z bycia hubem dystrybucyjnym dla towarów z Azji.

Ten artykuł przeczytasz w 7 minut

Z artykułu dowiesz się:

  • którędy ma biec planowany korytarz transportowy z Indii i które Państwa zadeklarowały w nim udział
  • jak w trakcie wojny na Ukrainie radzi sobie chiński Nowy Jedwabny Szlak
  • jakie mogą być konsekwencje dla Polski

W trakcie szczytu największych gospodarek świata w Delhi (zakończonym w miniona niedzielę) ogłoszony został rewolucyjny projekt korytarza transportowego łączącego Indie z Europą. Ma on prowadzić z portów indyjskich do krajów Bliskiego Wschodu, a następnie do Europy. Porozumienie w tej sprawie podpisali przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, Indii, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a także Niemiec, Francji i Włoch.

Korytarz IMEC (India-Middle East-Europe Economic Corridor) składać ma się z dwóch osobnych segmentów. Pierwszy ma połączyć drogą morską porty Indii z portami Półwyspu Arabskiego (zapewne emiracki port Jebel Ali koło Dubaju). Drugi zaś zakłada powstanie linii kolejowej przez Półwysep Arabski i Jordanię do portów w Izraelu skąd przez Morze Śródziemne trafi do Europy. Sądząc po sygnatariuszach porozumienia zapewne celem będą porty Włoch i Francji.

This project is about more than just laying tracks.
This is a game-changing regional investment. pic.twitter.com/JPbwFYcUeQ

— President Biden (@POTUS) September 9, 2023

Memorandum głosi, że linia kolejowa ma bezpośrednio dochodzić do portów i będzie wsparciem dla istniejących szlaków morskich i drogowych. Poza oczywistą funkcją transportu towarów, wzdłuż linii kolejowej sygnatariusze planują także ułożyć kable dla linii elektroenergetycznych i transmisji danych oraz rurociągi do przesyłu wodoru, pozyskiwanego z energii odnawialnej.

Co więcej, ogłaszając podpisanie memorandum Biały Dom poinformował, iż kable do przesyłu energii elektrycznej i transmisji danych mają także zostać ułożone na dnie morza wzdłuż całego szlaku.

„To naprawdę wielka sprawa, która połączy porty na dwóch kontynentach i doprowadzi do bardziej stabilnego, zamożnego i zintegrowanego Bliskiego Wschodu” – powiedział Joe Biden, prezydent Stanów Zjednoczonych.


Również w samym memorandum sygnatariusze wyrazili nadzieję, że korytarz zabezpieczy regionalne łańcuchy dostaw, ułatwi wymianę handlową, zwiększy dostęp do handlu międzynarodowego, zmniejszy jego koszty zwiększając zarazem efektywność. Projekt ma oczywiście wspierać współpracę gospodarczą i przyczyni się do integracji regionów Azji, Bliskiego Wschodu i Europy. Dalsze szczegóły zostaną ogłoszone w ciągu najbliższych 60 dni.

Amerykańska odpowiedź na Jedwabny Szlak

Memorandum zostało ogłoszone na szczycie G20, w czasie gdy nieobecny był przywódca Chin – Xi Jinping. Rzut oka na mapę świata wystarczy by zrozumieć, iż planowany korytarz IMEC jest alternatywą dla chińskiej inicjatywy Pasa i Szlaku, zwanego też Nowym Jedwabnym Szlakiem. Ten sztandarowy projekt Pekinu zakładał dotarcie z towarami do Europy przez Azję Centralną i Rosję – tworząc alternatywę dla dominującej w handlu światowym drogi morskiej. Nowy Jedwabny Szlak przechodzi przez państwa będące sojusznikami Chin, bądź mocno powiązane gospodarczo z Państwem Środka.

Teraz Stany Zjednoczone wraz ze swoimi partnerami przedstawiają państwom Azji i Afryki alternatywę dla współpracy gospodarczej z Chinami. Oczywiście Amerykanie zaprzeczyli, by inicjatywa była ukierunkowana na zmniejszenie wpływów Chin w regionie. Obecny na G20 Premier Państwa Środka skomentował zaś, że Stany Zjednoczone są “tylko naśladowcą”. Brzmi to jednak jak dobra mina do złej gry.

Chińskie bolączki

Tym bardziej, że chiński korytarz transportowy przeżywa ostatnio trudne chwile. Tuż po G20 Włochy ogłosiły wycofanie się z finansowania Pasza i Szlaku.

Dodatkowo chiński projekt postrzegany jest jako sposób na uzależnienie uczestniczących w nim państw od Pekinu, także finansowe poprzez zadłużanie się tych krajów. W ostatnich dwóch dekadach Chiny wzmocniły swoją pozycję w Afryce i wśród państw rozwijających się, pokazując się jako alternatywa dla Zachodu. Teraz zaś Stany Zjednoczone próbują ukazać siebie jako alternatywę dla Chin. Decyzja o przyjęciu w poczet członków G20 Unii Afrykańskiej jest zapewne takim krokiem. Krokiem istotnym w kontekście rosnącej roli państw afrykańskich, jako dostawców surowców do Europy w obliczu embarga na produkty rosyjskie.

Dodatkowo, z powodu wojny na Ukrainie, zdecydowanie spadł wolumen przewożonych tym szlakiem towarów. Z danych UTLC Eurasian Rail Alliance, operatora kolejowego na trasie pomiędzy Chinami i Europą, wynika, że w okresie styczeń- lipiec 2023 r. przewieziono z Państwa Środka do Europy 553,4 tys. ton towarów, o 47,6 proc. mniej rok do roku. Dla porównania w analogiczny okresie 2022 r. było to 1,057 mln ton. A w okresie styczeń-czerwiec 2021 r. aż 1,261 mln ton.

Dużo było mowy o przeniesieniu części wolumenu na tzw. korytarz południowy Nowego Jedwabnego Szlaku (przez Morze Kaspijskie-Kaukaz i Morze Czarne do Europy), ale przepustowość tej linii nie pozwala na przejęcie przez nią towarów normalnie jadących do Małaszewicz.

Kontekst polski

A skoro o Małaszewiczach mowa, to kłopoty Nowego Jedwabnego Szlaku nie są dobrą wiadomością dla naszego kraju. Lokalizacja czyniła Polskę bramą do Europy dla Chińczyków i potencjalnie hubem przeładunkowym dla ich towarów na cały Stary Kontynent.

W tym kontekście porozumienie z Delhi niekoniecznie jest dla Polski korzystne. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. O ile kilka lat temu, przed pandemią COVID-19, można było sobie wyobrazić, iż z chińskiej fabryki świata towary płynąć (czy raczej jechać) będą przez Polskę, tak teraz wszystko się zmieniło. Będące konsekwencją pandemii (i zatorów w łańcuchach dostaw) zjawisko nearshoringu i dywersyfikacji źródeł dostaw sprawia, iż wiele produkcji z Chin przenosi się do innych azjatyckich państw jak np. do Wietnamu lub Indi.

Tuż po szczycie G20 prezydent Joe Biden udał się właśnie do Wietnamu, który ze Stanami Zjednoczonymi łączą coraz cieplejsze relacje i interesy strategiczne. Trudno sobie wyobrazić by podczas wizyty nie została poruszona tematyka nowego korytarza na Bliski Wschód i do Europy.

Z naszego punktu widzenia świat diametralnie zmienił się w ciągu tych kilku lat. Fabryki z Chin poprzenosiły się w inne miejsca, z których produkty płynąć będą innym szlakiem do Europy, już z ominięciem Polski. Do Europy towary z Azji trafiać będą przez porty Włoch i Francji.

Oczywiście absolutnie nie oznacza to, iż w przyszłości, po zakończeniu wojny na Ukrainie, nasz kraj nie będzie mógł czerpać wymiernych korzyści z bycia centrum dystrybucyjnym i hubem dla chińskiego eksportu do Europy. Z tym, że przypadać nam już będzie znacznie mniejszy kawałek tortu. Co nie oznacza, że nie będzie on smaczny.

Tagi