Pewnym pozytywnym sygnałem jest fakt, że poziom produkcji i nowych zamówień spadły najsłabiej od wielu miesięcy. W przypadku produkcji od kwietnia 2023 r., a nowe zamówienia notują od pięciu miesięcy wyhamowywanie spadków. Jeśli chodzi o sprzedaż eksportową, to łącznie dla państw strefy euro spadła ona najsłabiej od blisko dwóch lat.
Niemniej jednak to już dokładnie 12 miesięcy od kiedy poziom produkcji w strefie euro wykazuje tendencję spadkową.
W związku ze spadającymi zakupami, kontynuowano trend redukcji nagromadzonych w trakcie pandemii zapasów środków produkcji. Te zmniejszyły się już czternasty miesiąc z rzędu.
Spadły ceny zarówno środków produkcji, jak i produktów końcowych. Te drugie jednak znacznie mocniej, jako że firmy starają się walczyć ceną na charakteryzującym się niskim popytem rynku.
Rośnie południe, słabnie północ
Kolejny miesiąc z rzędu „zieloną latarnią” przemysłu w strefie euro jest Grecja, swego czasu unijny chłopiec do bicia pod względem sytuacji gospodarczej. Z wynikiem na poziomie 56,9 pkt. kraj ten znajduje się wyraźnie powyżej neutralnej bariery 50 pkt. oddzielającej wzrost aktywności przemysłowej od jej spadku.
Dość dobrze w bieżącym okresie spowolnienia radzi sobie europejskie południe. Powyżej granicy 50 pkt. znalazły się także (kolejny miesiąc) Hiszpania oraz, po raz pierwszy od roku, Włochy. Niewykluczone, iż w kolejnym miesiącach w strefie wzrostu znajdą się też Niderlandy i Irlandia. Indeks PMI w tych krajach wyniósł odpowiednio 49,7 pkt. i 49,6 pkt. W przypadku Niderlandów był to najlepszy wynik od 19 miesięcy. Dla wielu krajów okres spowolnienia się już kończy.
Mimo iż kolejne kraje notują wzrost aktywności przemysłowej bądź zbliżają się ku terytorium ekspansji, łączny wynik dla strefy euro daleki jest od rezultatów liderów. Ciągną go w dół dwie najpotężniejsze gospodarki europejskie – Francja i Niemcy. O ile ta pierwsza może się pochwalić wynikiem w granicach średniej (46,2 pkt.), tak wynik Niemiec naprawdę jest dramatycznie niski (41,9 pkt.).
Na odbicie poczekamy
– Przez ostatnie osiem miesięcy sektor przemysłowy stopniowo wspinał się po drabinie indeksu PMI. Nadal jednak znajduje się na schodach prowadzących z piwnicy (na parter – przyp. red.). Wejście na wyższe piętro nie może się jednak zmaterializować, głównie z powodu słabej kondycji przemysłu w Niemczech i we Francji” – podsumowuje Dr Cyrus de la Rubia, chief economist w Hamburg Commercial Bank.
Nastroje dotyczące przyszłości znalazły się w strefie euro na najwyższym poziomie od blisko roku (od kwietnia 2023 r.). Niemniej jednak historycznie patrząc nadal są na dość niskim poziomie.
Dr de la Rubia twierdzi, iż recesja w sektorze produkcyjnym strefy euro jeszcze potrwa. Jak podkreśla, cztery kraje – Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania – stanowią łącznie trzy czwarte przemysłu strefy euro. Z czterech „cylindrów”, jak nazywa je dr Cyrus de la Rubia, dwa najmocniejsze nie działają.
Co więcej, eksperta mocno martwi trwający spadek nowych zamówień, który zbliża się już do rekordowego najdłuższego okresu spadku tego wskaźnika.
– To nie umożliwia odbicia aktywności przemysłowej – twierdzi dr de la Rubia.
Zepsuty “cylinder”
Nadal minorowe nastroje panują w największej unijnej gospodarce. W marcu indeks PMI dla niemieckiego przemysłu spadł do 41,9 pkt z lutowych 42,5 pkt. Najnowszy odczyt był najniższym wynikiem od 5 miesięcy. To już drugi miesiąc spadkowy z rzędu. Nadzieje na odbicie gospodarcze w 2024 r. póki co spełzają na niczym. Dodatkowo odczyt indeksu pozostaje nie tylko znacznie poniżej neutralnego poziomu 50 pkt., ale jest również wyraźnie poniżej granicy 44 pkt. oznaczającej kurczenie się produkcji przemysłowej.
– Niemiecki sektor wytwórczy jest pogrążony w recesji od mniej więcej połowy ubiegłego roku, i najnowsze dane dotyczące PMI sygnalizują kolejne skurczenie sektora w I kwartale 2024 r. Co gorsza, spowolnienie ma bardzo szeroki charakter, dotyczy bowiem zarówno dóbr kapitałowych, jak również tych pośrednich i konsumpcyjnych – powiedział ekonomista Hamburg Commercial Bank.
Niby tempo spadku nowych zamówień i produkcji kolejny raz osłabło, co jest jakimś pozytywnym sygnałem, co nie zmienia jednak faktu, iż nadal nie widać przyrostu w tych kategoriach. Sprzedaż eksportowa nadal spadała choć w najsłabszym od 11 miesięcy tempie.
Spadek głównego indeksu przyspieszył głównie z powodu mniejszego zatrudnienia (słaba sytuacja w przemyśle już przekłada się na zwolnienia), słabnącej aktywności zakupowej przedsiębiorstw oraz poprawy w terminowości dostaw. Ten ostatni czynnik nie do końca uznać można za korzystny, gdyż wynika w dużej mierze z małego popytu na importowane surowce czy środki produkcji.
Oczekiwania przedstawicieli niemieckiego sektora wytwórczego są jednak bardziej optymistyczne niż w poprzednich miesiącach. Liczą oni przede wszystkim na poprawę popytu, zwłaszcza w II połowie roku.
Odmiennie wyglądają nastroje w Polsce, choć są one dalekie od idealnych. Jednak w porównaniu do Niemiec prezentują się bardzo pozytywnie.
– Różnica pomiędzy polskim a niemieckim wskaźnikiem PMI jest największa od połowy 2012 roku i należy do największych w historii – podkreśla Trevor Balchin, dyrektor ekonomiczny S&P Global Market Intelligence.
Mozolna polska wspinaczka
Nad Wisłą indeks mozolnie pnie się ku wypatrywanej granicy 50 pkt. W marcu odczyt wskaźnika wyniósł 48 pkt. – minimalnie rosnąc z lutowym 47,9 pkt. To najwyższy poziom od 4 miesięcy. To jednak już 23 miesiąc z rzędu, gdy nastroje w przemyśle wykazują tendencję spadkową, czyli pozostają poniżej neutralnej granicy. Tym samym wyrównano najdłuższy dotychczasowy okres spadkowy – między wrześniem 2000 a lipcem 2002 r.
W marcu br. byliśmy w Polsce świadkami znacznych spadków produkcji i nowych zamówień. Niestety Trevor Balchin zauważył, że „niewiele wskazywało na spowolnienie tempa tych spadków”.
Respondenci badania zwracali uwagę na słabe warunki popytu w kraju i za granicą, zwłaszcza na głównych rynkach eksportowych Europy Zachodniej. Respondenci często wskazywali na szczególny spadek sprzedaży eksportowej do Niemiec i Niderlandów. Niektórzy jednak wskazywali na wzrosty sprzedaży na rynkach pozaunijnych.
Dzięki niskiemu poziomowi nowych zamówień, brak nadmiernego obciążenia mocy produkcyjnych w całym sektorze przemysłowym, co umożliwiło w marcu kolejny spadek zaległości w realizacji zamówień.
Co ciekawe, pomimo spadków cen środków produkcji w strefie euro, w Polsce one nieznacznie wzrosły, ponieważ dostawcy przenosili wyższe koszty produkcji na nabywców. To pokłosie sytuacji na Morzu Czerwonym, producenci zasygnalizowali bowiem, iż czas realizacji zamówień uległ wydłużeniu już trzeci miesiąc z rzędu. Ceny produktów końcowych jednak już spadały, a tempo ich obniżki przyspieszyło najbardziej od października 2023 roku. Według Trevora Balchina, firmy próbują tym stymulować sprzedaż wobec słabego popytu.
Ciekawym zjawiskiem zaobserwowanym w marcu był wzrost zapasów gotowych produktów. Stało się to po raz pierwszy w tym roku i było wynikiem słabszej niż oczekiwano sprzedaży. Ogólnie bowiem zapasy zarówno środków produkcji jak i produktów gotowych w ostatnich kwartałach spadały w związku z niskim poziomem produkcji i koncentracji firm na pozbywaniu się zapasów magazynowych.
Producenci zachowali optymizm w odniesieniu do perspektyw wzrostu produkcji w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Poziom tego optymizmu spadł jednak najniżej w br. Wynikało to przede wszystkim z niskiego poziomu planowanej sprzedaży i obaw dotyczących szerszych perspektyw gospodarczych.