Fot. Maersk

Gigant wycofuje się z Gdańska. Skorzystają Niemcy

Duński armator Maersk wstrzyma bezpośrednie połączenia z Azji do portu w Gdańsku. Od przyszłego roku towary do polskiego portu trafiać będą via porty niemieckie.

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Decyzja Maerska jest konsekwencją nowego aliansu duńskiego armatora. Na początku br. firma ogłosiła współpracę z niemiecką firmą żeglugową Hapag Lloyd z siedzibą w Hamburgu.

W ramach owej współpracy, funkcjonującej pod nazwą Gemini Cooperation, Maersk i Hapag Lloyd stworzyły wspólną flotę liczącą 290 statków. Około 60 proc. floty dostarczyć ma Maersk.

W dalszej części artykułu przeczytasz:

  • dlaczego alians zdecydował się usunąć rejsy do Gdańska
  • w jaki sposób towary będą teraz trafiały do Polski?
  • jak decyzja wpłynie na przeładunki w Gdańsku

Celem współpracy armatorów jest skrócenie czasu dostaw (poprzez wyeliminowanie licznych postojów w portach „po drodze”), zwiększenie elastyczności dostaw czy obniżenie emisji.

Jednak konsekwencją są także zmiany w siatce połączeń oraz likwidacja nawet połowy bezpośrednich połączeń. O ile obecnie Maersk pływa z Azji do 11-13 portów w Europie Północnej, to w ramach aliansu Gemini ma to być zredukowane do 5-6 portów. Gdańsk jest właśnie jedną z ofiar owych zmian.

Co oczywiście nie oznacza, iż do Gdańska nie będą trafiały już towary z Azji. Nasz port ma się stać tzw. portem feederowym. Czyli odbierać będzie dostawy z mniejszych jednostek, na które towary będą przeładowywane w portach niemieckich. A konkretnie w Wilhelmshaven i Bremerhaven.

Poza tymi dwoma portami, które obsługiwać mają przeładunki do Gdańska, alians Gemini pływać też będzie do Hamburga, Rotterdamu a także Felixstowe w Wielkiej Brytanii.

Reiner Horn, rzecznik prasowy Maerska twierdzi, iż zmiany wcale nie wpłyną na ilość wolumenów, które obsługiwać ma gdański port. Dodał, że inaczej niż w przypadku dzisiejszych usług feederowych w nowym systemie feederowy ruch wahadłowy pomiędzy niemieckimi portami a Gdańskiem nie będzie zahaczał o inne porty, a płynął bezpośrednio do polskiej przystani,. To według Horna skróci czas tranzytu o kilka dni.

– Kontenery będą płynęły tak jak wcześniej, tylko bardziej niezawodnie jeśli chodzi o terminy, i będą mniej podatne na zakłócenia” – twierdzi Horn.

Cios dla Gdańska

Nie da się ukryć, iż jest to cios dla Gdańska, który od kilku lat konsekwentnie rozbudowuje swoje moce przeładunkowe i pnie się w rankingu bałtyckich portów. W 2023 r. największy polski port był drugim największym portem na Bałtyku pod względem przeładunków. W gdańskiej przystani przeładowano łącznie 81 mln ton ładunków, w tym nieco ponad 2 mln TEU (przeładunki kontenerowe).

Mimo decyzji Maerska, do Gdańska bezpośrednio z Azji nadal pływa największy armator świata MSC, trzeci w rankingu francuski CMA CGM oraz chiński operator COSCO.

Warto podkreślić, iż Maersk jest drugim największym armatorem na świecie pod względem mocy przewozowych, a Hapag-Lloyd – piątym. Według najnowszych danych firmy Alphaliner, Maersk dysponuje flotą o pojemności 4,34 mln TEU (14,6 proc. udział w globalnych mocach przewozowych), a Hapag Lloyd 2,15 mln TEU (7,2 proc.)

Tagi