Odsłuchaj ten artykuł
Historia transportu – odc. 52. Niemcom doskwierał brak ciężarówek. Dlatego na froncie wschodnim rekwirowali furmanki
W 1941 roku Niemcy rzucili na Rosję Sowiecką armię wyposażoną w 600 tys. pojazdów mechanicznych. W niemieckich oddziałach używano samochodów niemieckich oraz zdobycznych, przede wszystkim austriackich, czechosłowackich i francuskich. Mimo tego armia nie poradziłaby sobie bez pomocy koni, bo dowódcy cały czas narzekali na brak dostatecznej liczby ciężarówek. Dlatego na podbijanych terenach rekwirowali chłopom furmanki.
Przed atakiem na Rosję, 22 maja 1941 roku szef Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych generał pułkownik Franz Halder stwierdził: „17 Dywizja Pancerna ma na wyposażeniu 240 różnych typów pojazdów”. W takiej zbieraninie marek i typów nie sposób było zapewnić sprawnej obsługi całego taboru.
Niemcy szacowali, że pokonanie Rosji zajmie 3 miesiące, ale już po sześciu tygodniach zabrakło paliwa. Dlatego Halder postawił na konne wozy. Pod datą 8 lutego 1941 roku zanotował w dzienniku:
Furmanki chłopskie – wydać 15 tys. razem z końmi, uprzężą i woźnicami z Polski.”
Taki rozkaz oznaczał tragedię dla wielu chłopskich rodzin, które traciły możliwość utrzymania.
W wojskach niemieckich to nie samochody były wspierane furmankami, lecz transport konny uzupełniany był samochodowym. Generał Blummenritt podliczał, że 22 czerwca 1941 roku niemieckie oddziały kwatermistrzowskie miały 750 tys. koni pociągowych. Za każdym niemieckim czołgiem ciągnęło 200 koni kwatermistrzostwa. Ten tabor uzupełniany był produkcją z krajów podbitych. M.in. w ograbionej z maszyn kieleckiej SHL Niemcy uruchomili produkcję wozów konnych typu Pleskau (Psków).
Podczas walk na Kaukazie w styczniu 1943 roku w ciągu czterech tygodni niemieckie wojska zajęły Kubań siłami 400 tys. żołnierzy, którym transport zapewniało 110 tys. koni i 25,5 tys. samochodów. Hermann Hot, dowodzący jedną z pancernych armii narzekał, że brakowało ciężarówek, a szczególnie dotkliwy był brak modeli terenowych.