Odsłuchaj ten artykuł
Historia transportu – odc. 26. Pół sera – takie łapówki przewoźnicy dawali niemieckim celnikom 90 lat temu
Lata 20. poprzedniego wieku były czasem, gdy samochody ciężarowe udowodniły swoją przydatność w transporcie. W cywilnej gospodarce szybko stało się jasne, że na bliskie i średnie odległości ciężarówka jest konkurencyjna względem kolei.
Samochód był przede wszystkim od niej szybszy. Przy tak dużym zapotrzebowaniu na szybkie przewozy, młode firmy transportowe zamieniały konie na ciężarówki.
W sezonie 1920-21 kupiliśmy drugiego Benza z tego samego browaru. W 1927 roku nabyliśmy pierwszego Benza z napędem wałem kardana i elektrycznym oświetleniem. Używaliśmy go na dłuższych trasach” – wspominał niemiecki przewoźnik Wobst.
Niemiecki rynek przewozów od samego zarania regulowany był przepisami. 24 stycznia 1919 roku wszedł obowiązek uzyskiwania koncesji na wykonywanie przewozów samochodowych na transport osób i rzeczy. Pozwolenia na wykonywanie przewozów nie uzyskał nikt, kto zamierzał konkurować z Pocztą Niemiecką lub Kolejami Niemieckimi.
Niemieccy celnicy nie wzdrygali się przed łapówkami
Zmechanizowany transport zdobywał popularność także w innych krajach Europy. Holenderski przewoźnik drobnicy, który specjalizował się w transporcie cebulek tulipanów, J. van der Luyt w 1921 roku sprzedał konie i przesiadł się do ciężarowego Forda T. Podobnie jak jego niemiecki odpowiednik, zdecydował się już na powojenny model, z tylnym mostem przystosowanym do większych obciążeń niż stosowane w wojennych ambulansach.
Zaledwie 6 lat później, w 1927 roku po raz pierwszy Holender pojechał za granicę – do Niemiec. Wspominał, że przekroczenie granicy zajmowało cały dzień, a jako łapówkę dla niemieckich celników musiał dać pół kręgu żółtego sera.
W kolejnym odcinku Historii transportu w Trans.INFO:
O tym, jak na początku XX wieku rozwijał się transport samochodowy w Niemczech