Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Volvo Trucks
Polski przemysł spadł poniżej krytycznej bariery. Tak źle było tylko w czasie pierwszej fali pandemii
W lipcu sytuacja w polskim sektorze wytwórczym ponownie się pogorszyła. Zeszliśmy już poniżej poziomu oznaczającego stagnację.
W lipcu indeks PMI dla polskiego przemysłu zanotował kolejny spadek. Z czerwcowych 44,4 pkt. zsunął się do 42,1 pkt. Był to najniższy odczyt indeksu od maja 2020 r. To już trzeci miesiąc z rzędu, kiedy indeks znalazł się poniżej neutralnego progu 50 pkt (oznaczającego przyspieszenie wzrostu gospodarczego). Co gorsza, lipcowy odczyt jest także poniżej 43 pkt., które są progiem oznaczającym stagnację sektora.
Konsumenci wstrzymali zakupy
Indeks PMI obliczany jest na podstawie ankiet przeprowadzanych wśród przedstawicieli sektora przemysłowego. Składa się na niego pięć subindeksów: nowe zamówienia, produkcja, zatrudnienie, czas dostaw oraz zapasy pozycji zakupionych.
Na niższy wskaźnik PMI w lipcu złożyły się przede wszystkim silne spadki produkcji oraz nowych zamówień. Wysoka inflacja i niepewny klimat geopolityczny negatywnie wpływają na popyt zarówno na rynku krajowym jak i za granicą. Ankietowane firmy zgłaszają znaczny spadek sprzedaży i zamówień na eksport – spowolnienie gospodarek unijnych jest już widoczne.
Z kolei spadek zamówień i produkcji sprawiły, że spadła aktywność zakupowa firm. Badane przedsiębiorstwa zamówiły mniej środków produkcji, korzystając w ubiegłym miesiącu raczej ze swoich zapasów półfabrykatów i surowców, gromadzonych pieczołowicie w trakcie pandemii i związanych z nią zakłóceń łańcuchów dostaw. W efekcie stany magazynowe obniżały się najszybciej od początku pandemii. Mniejsza aktywność zakupowa dała nieco odsapnąć łańcuchom dostaw, a to doprowadziło do sytuacji, gdy opóźnienia w dostawach uplasowały się na najniższym poziomie od października 2020 r. (kiedy to rozpoczął się dynamiczny wzrost stawek morskich).
Wydaje się ponadto, że tempo wzrostu inflacji osłabło. Nadal jest ona wysoka, niemniej jednak koszty wzrosły w minionym miesiącu w najmniejszym stopniu od 20 miesięcy. Tego typu dobrych wiadomości nie ma jednak wiele – spadek bieżącej produkcji oznacza zmniejszenie zapotrzebowania na siłę roboczą i przekłada się, niestety, się na dalsze, gorsze wyniki jeśli chodzi o poziom zatrudnienia.
Koszty przedsiębiorstw nadal są bardzo wysokie – rosnące ceny energii i paliw oraz niekorzystne kursy walut mocno uderzają w polski przemysł.
Nic dziwnego, że badane firmy z sektora przemysłowego w coraz większym stopniu obawiają się recesji w nadchodzących miesiącach. Optymizm biznesowy odnośnie nadchodzących 12 miesięcy znalazł się poniżej progu 50 pkt., po raz pierwszy od kwietnia 2020 r., czyli szczytu najtrudniejszej dla gospodarek pierwszej fali pandemii.
Spadające od kilku miesięcy odczyty PMI znajdują odzwierciedlenie w realnej gospodarce. W czerwcu br. wzrost produkcji przemysłowej wyniósł 10,4 proc. rok do roku. Dynamika ekspansji była jednak znacznie słabsze niż w maju (14,9 proc.) – wynika z danych GUS. Co więcej, produkcja spadła w stosunku do maja i był to już trzeci z rzędu jej spadek miesiąc do miesiąca.
Pogarszający się odczyt indeksu PMI w kolejnych miesiącach powinien znaleźć odzwierciedlenie w dalszym spadku produkcji przemysłowej w naszym kraju.
Indeks PMI dla przemysłu w Polsce (pkt.)
Luty | Marzec | Kwiecień | Maj | Czerwiec | Lipiec | |
2021 r. | 53,4 | 54,3 | 53,7 | 57,2 | 59,4 | 57,6 |
2022 r. | 54,7 | 52,7 | 52,4 | 48,5 | 44,4 | 42,1 |
Źródło: S&P Global
Niemcy spadają pod kreskę…
Jak już wspomnieliśmy, spadek zamówień eksportowych w polskim przemyśle związany jest ze spowolnieniem zachodnioeuropejskich gospodarek. Dla Polski najważniejsze są wieści napływające znad Renu – Niemcy są bowiem naszym najważniejszym partnerem handlowym. Ale zależność działa także w drugą stronę. Polska jest trzecim największym eksporterem do Niemiec.
Indeks PMI dla niemieckiego sektora wytwórczego po raz pierwszy od czerwca 2020 r. spadł poniżej neutralnego poziomu 50 pkt. Lipcowy odczyt wyniósł 49,3 pkt. – wyraźnie obniżając się z czerwcowych 52 pkt.
Podobnie jak w Polsce, degradacja ta spowodowana była mniejszą liczbą nowych zamówień i słabszym poziomem produkcji. Te pierwsze spadły najmocniej od wiosny 2020 r. – szczególnie mocno widać to w przypadku sprzedaży na rynku lokalnym. Poziom zamówień z zagranicy obniżał się nieco wolniej, aczkolwiek nadal mówimy o tempie najmocniejszym od pierwszej fali pandemii.
Podobnie jak w Polsce zanotowano spadek zamówień środków produkcji, co z jednej strony oznacza oddech dla łańcuchów dostaw, z drugiej nie najlepsze wieści dla dostawców półproduktów i surowców, z których wielu to polskie firmy.
Co więcej, zarówno spadek zamówień, jak i produkcji, a także mniejszy poziom zakupów półproduktów, przekładają się na mniejsze zapotrzebowanie na usługi transportowe. Sytuacja w Niemczech uderzy więc mocno w polskich przewoźników, do których, według najnowszych danych, należy blisko 19 proc. wszystkich pojazdów ciężarowych jeżdżących po niemieckich drogach.
Podobnie jak w Polsce, niemieccy przedsiębiorcy także nie widzą powodów do optymizmu na najbliższy rok. Ich obawy są związane z wysoką inflacją, spadającym popytem, ciągłymi zakłóceniami dostaw (pomimo pewnej poprawy sytuacji), kryzysem energetycznym i perspektywą recesji. Oczekiwania co do przyszłości są obecnie na najgorszym poziomie od maja 2020 r.
Nic dziwnego. Najnowsze dane dot. niemieckiej gospodarki wskazują że w okresie kwiecień-czerwiec kwartał do kwartału utrzymała się ona na tym samym poziomie. W skali roku wzrost wyniósł 1,5 proc – donosi niemiecki urząd statystyczny Destatis. Pamiętając, iż indeks PMI jest wskaźnikiem wyprzedzającym, który pokazuje przyszłe trendy, widzimy, że stagnacja w II kwartale nastąpiła po kilku miesiącach spadku indeksu, który jednak utrzymywał się znacznie powyżej progu 50 pkt. Najnowszy odczyt i jego wyraźny spadek rodzą więc pewne obawy co do przyszłych wyników realnej gospodarki.
… spada i strefa euro
Podobnie jak z Niemiec, niewesołe wiadomości nadchodzą ze strefy euro. Indeks PMI dla przemysłu eurozony także spadł poniżej granicy 50 pkt. – zmniejszając się o 2,3 pkt.,miesiąc do miesiąca, docierając do 49,8 pkt. Wszystkie największe gospodarki strefy znalazły się pod granicą oznaczającą spadek aktywności.
Wspominaliśmy o odczycie Niemiec, podobny, niechlubny wynik ma Francja (49,5 pkt.), a jeszcze słabiej jest we Włoszech (48,5 pkt.).
Powyżej granicy 50 pkt. znalazły się Austria i Niderlandy. Austria jako jedyny kraj zanotował wzrost odczytu miesiąc do miesiąca. W przypadku Niderlandów rezultat był najsłabszy od blisko dwóch lat.
Tak jak w Polsce i w Niemczech, optymizm przedsiębiorców strefy euro nie należy do największych – indeks dotyczący oczekiwań na najbliższe 12 miesięcy znalazł się bowiem we wszystkich przypadkach poniżej 50 pkt.