Odsłuchaj ten artykuł
Historia transportu – odc. 48. Mimo podatków, prawie 100 lat temu inwestycja w ciężarówkę zwracała się szybko
Nakładane na przewoźników samochodowych kolejne podatki miały utrudnić przedsiębiorcom konkurowanie z kolejami. Rządy faworyzowały linie kolejowe także zmniejszając ich obciążenia daninami. Koleje nie płaciły np. podatków do środków transportu.
Fiskalizm jeszcze wyraźniej był widoczny po przeliczeniu obciążeń na poszczególne firmy. Przewoźnik Dubuisson z Saint-Quentin, którego każda z 7-tonowych ciężarówek przejeżdżała rocznie 57 200 km i zapewniała przychód 191,4 tys. franków wyliczył, że podatki zabierały 19,9 proc. przychodów. W przypadku kolei obciążenia sięgały przeciętnie 6,7 proc., a maksymalnie 10 proc. obrotów.
Jednak pazerność fiskusa nie odstraszała przedsiębiorców, bo we Francji zwrot inwestycji w ciężarówkę następował po zaledwie pół roku, gdy po inwestycji w koleje – czekało się na to aż kilkanaście lat.
Mimo licznych barier, zarówno administracyjnych jak i fiskalnych, przewozy samochodowe rozwijały się i to nawet w krajach znanych z bardzo restrykcyjnej polityki względem transportu drogowego, jak np. Francja. Udział kolei w krajowych przewozach wynosił 70 proc. pod koniec lat 20. XX wieku, po czym zaczął spadać w okresie kryzysu i w 1940 roku zmalał do 55 proc. Ciężarówki i autobusy na dobre przełamały monopol kolei i nie pomogła jej nawet administracyjna ochrona i ustanawiane z podatków zapory.
W kolejnym odcinku Historii transportu w Trans.INFO:
O tym, kto sprzedawał pierwsze licencje na produkcję silników wysokoprężnych
Fot. Wikimedia/Maxperot CC SA 3.0