Historia transportu – odcinek 20. O tym, jak narodził się profesjonalny transport drogowy

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Okres pierwszej wojny światowej był dla transportu czasem szczególnym. Żołnierze, którzy do tamtej pory korzystali z transportu konnego, musieli przyzwyczaić się do nowych środków komunikacji. Samochody ciężarowe oraz autobusy były eksploatowane do granic możliwości, z dnia na dzień stając się nieodzownym i coraz bardziej profesjonalnym elementem toczonych walk.

Podczas wojny narodził się profesjonalny transport drogowy, który objął wszystkie zadania transportowe: od przewozu żołnierzy po holowanie dział. Korespondent amerykańskiego magazynu Motor Age pisał przejęty w styczniu 1916 roku, jak to z okopów francuscy żołnierze przewożeni są na odpoczynek 10 mil od frontu ciężarówkami. Były to modele francuskie, często zarekwirowane na początku wojny. Poznać je było łatwo po niezamalowanych napisach i kolorowych łatach malowania ochronnego. Nazwy poprzednich właścicieli znikały dopiero podczas remontu generalnego ciężarówki. Francuzi stosowali także amerykańskie samochody. Na gwizdek żołnierze zajmują poprzecznie ustawione ławki w ciężarówkach – po 35 na auto. Niektóre z zarekwirowanych pojazdów mają stalowe koła, których sprzedaż została zakazana na ponad rok przed wojną.

– Każda ciężarówka ma hamak dla kierowcy i jego pomocnika – tak została opisana „kabina sypialna”.

Nauka w trudnych warunkach

Wojsko musiało nauczyć się organizacji transportu samochodowego, przyzwyczaić do większej szybkości i ładowności w stosunku do konnego, ale też musiało wziąć pod uwagę potrzeby: dostawy paliwa i części zamiennych. W okresie od sierpnia 1914 r. do maja 1920 r. Brytyjczycy przesłali do Francji 172,5 tys. ton części zamiennych oraz 875,6 tys. ton benzyny i smarów.

Kolumna samochodowa gdzieś we Francji zimą 1918 roku.

Brytyjskie dowództwo nie przewidziało, że na kontynencie jest inny klimat niż na wyspach. Kabiny zarekwirowanych londyńskich autobusów były otwarte i nie chroniły przed mroźnym wiatrem, śniegiem i deszczem. Autobusy dowoziły piechotę na front. Aby uniknąć wykrycia, przerzuty dokonywano nocą, z wyłączonymi światłami, co z kolei zwiększało ryzyko wypadku, zjechania do rowu lub wpadnięcia w lej po pocisku. W takich warunkach prędkość nie przekraczała 5 km/h. Samochody pracowały przez 7 dni w tygodniu i naprawiane były dopiero gdy się zepsuły.

Centralny park autobusowy

W grudniu 1916 r. stan autobusów był tak zły, że pieczę nad nimi przejęła kwatera główna, tworząc centralny park autobusowy. Jego stworzenie umożliwiło rotację taboru i prowadzenie prewencyjnych napraw. Zawsze dwa autobusy przechodziły remont generalny, a warsztat mógł podjąć się także pilnych prac.

Podczas niemieckiej ofensywy w 1918 r. autobusy pracowały po 60 godzin. W ostatnich dniach marca 1918 r. autobusy przewiozły ponad 200 tys. żołnierzy, przyczyniając się do załamania niemieckiego ataku. Mimo centralnego zarządzania flotą, w 1919 r. 90 proc. londyńskich autobusów służących na froncie było tak zniszczonych, że nie nadawało się do naprawy. Miasto odzyskało tylko 150 samochodów z ponad 900 dostarczonych na front.

W kolejnym odcinku Historii transportu w Trans.INFO:

O tym, jak wojsko szkoliło kierowców i mechaników.

Zobacz poprzednie odcinki:

Oblężenie twierdzy w Verdun, czyli egzamin dojrzałości wojsk samochodowych

Jak samochody odmieniły oblicze I wojny światowej

O tym, jak wojsko dopłacało do ciężarówek

O producencie, który zbudował pierwszy silnik specjalnie dla ciężarówek

Pierwsze ciężarówki psuły się wskutek… mrozu

Dlaczego transport konny przegrał z ciężarówkami

Po dwa dolary dla konia, furmana i firmy

O tym jak flota wojenna wpłynęła na rozwój samochodów

Na co najwięcej wydawali pierwsi przedsiębiorcy autobusowi?

Pierwsze silniki benzynowe były tak zawodne, że przewoźnicy musieli trzymać konie

Tagi